sobota, 27 czerwca 2015

Wakacyjna notka.

Kochani czytelnicy,

Z racji rozpoczynających się wakacji, na początku chciałabym złożyć wam gratulację, 
że zdaliście do następnej klasy! 
( Jeżeli nie zdaliście to do nauki!!! )

Chciałabym poinformować was, że kolejne rozdziały pojawią się dopiero po 20 lipca, ponieważ wyjeżdżam i nie będę w stanie go napisać jak i dodać.
Jest mi przykro, że jest was coraz mniej, a pod każdym rozdziałem czytam krytyczny komentarz, w dodatku anonimowy.
Wiem, że to ff nie jest idealne, wielokrotnie podkreślałam, że rządzi się swoimi prawami.
Jest w tym dużo mojej winy, nie piszę tak jak autorki innych opowiadań, ale się staram. Niech niektórzy z was postawiają się na moim miejscu i spróbują napisać coś, co zaciekawi czytelników :)

Jeżeli macie jakieś uwagi, rady, sugestie piszcie je pod tą notką, wszystkie wezmę do serca. PS. Nie piszcie z anonima.

Na koniec, życzę wam udanych wakacji, odespania całego roku szkolnego, pięknej pogody a przede wszystkim wypoczynku i regeneracji.

Muszę się wam przyznać, że zastanawiam się nad zaprzestaniem pisania tego fanfiction...


Koniecznie skomentujcie.
Jeżeli korzystasz z komputera, wszystkie komentarze dodasz i zobaczysz klikając na górze.


Proszę, abyście po lewej stronie zagłosowali na moje fanfiction. 
Tweetujcie z hasztagiem #WORSHIPff.

@BizzleHeros

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdział szósty

*Hailey's POV*
Przyrzekam, że wściekła twarz Justina jest jedną z moich ulubionych. Wkłada tyle siły, aby wykrzywić swoją twarz do granic możliwości. Nie ukrywam, ogromnie mnie to śmieszy. O co On się tak zdenerwował? O to, że jego dziewczyna zrobiła sobie ze mną zdjęcie? Wzięła mój numer telefonu? Chryste, Bieber jakby mnie złapała bezwstydnie za dupę, pocałowała przy Tobie albo co najmniej zrobiła mi dobrze pod stołem, to bym cię zrozumiała. A teraz odstawiasz szopkę. Patrzę na niego i prycham pod nosem.
- O co Ci znowu chodzi?
- Mi? - wykrzyczał - To ty pchasz się do Phoebe,narzucasz się jej, jak jakaś.. - pokręcił głową.
- Jak kto? Powiedz mi, proszę bardzo aż nie mogę się doczekać.
Nie wytrzymuje i wstaję, jednocześnie będąc z nim twarzą w twarz. Jego klatka piersiowa unosi się i opada w bardzo szybki sposób. Czuję jego przyspieszony oddech na swoim nosie. Zawsze byłam od niego niższa i to irytujące. Kiedy Justin stał w kolejce po wzrost, ja stałam po inteligencję. 
- No mów!- krzyknęłam widząc jak nie może zebrać się w sobie.
- Zachowujesz się jak dziwka! - wysyczał, patrząc w moje oczy.
Unoszę brwi i z wrażenia siadam, a właściwie opadam na łóżko, stojące tuż za mną. Gdyby nie ono, zapewne osunęłabym się na podłogę. Dziwka.. Nazwał mnie kobietą lekkich obyczajów.Nie mogę w to uwierzyć. Przełykam głęboko ślinę, czując jak moje serce bije mi o wiele za szybko. Justin chyba żałuje tego co powiedział, bo przykuca przy mnie.
- Hailey.. ja nie... przepraszam...
- Nie dotykaj mnie. - wychrypiałam.- Wyjdź.
- Hails..
- Wypierdalaj stąd!- krzyczę.
Złapał mnie za kolano przez co wkurwiam się jeszcze bardziej. Od pewnego czasu zaczęłam nienawidzić męskiego dotyku. Tych dużych dłoni.. Kiedy jakiś facet mnie dotknie, nawet przypadkiem jako przechodzień na ulicy, staję nieruchomo i mam ochotę zapaść się pod ziemię. Taki ktoś, rodzaju męskiego zaburza moją przestrzeń osobistą. Tak też jest teraz. Swoją, o wiele większą dłonią od mojej, obejmuje całe kolano. Zbieram się w sobie i z całej siły, swoją płaską dłonią uderzam go w jego policzek. Usłyszałam jak cicho syknął przez co czuję się choć trochę silniejsza.
- Nigdy więcej mnie nie dotykaj.- wysyczałam przez zęby.
Przygryzam wargę próbując się nie rozpłakać.Pierwszy raz go uderzyłam, ale wcale nie żałuje. Przeszedł samego siebie i powinnam skopać mu jaja. Widzę jak wstaję i ze spuszczoną głową opuszcza mój pokój. Justin delikatnie zamknął moje drzwi, które następnie zamykam na klucz. Czuję się taka słaba, bezsilna. Bez niego jestem jak Małgosia bez Jasia, jak Mary- Kate Olsen bez Ashley Olsen. Sama. Najzwyczajniej w świecie sama. Sądziłam, że on mnie zrozumie. Liczyłam na jego akceptację. Owszem było tak, nie zaprzeczę. Kiedy byłam z nią ( jej imienia nadal nie wymawiam) tolerował każdy mój ruch. Tak wiele się zmieniło, on się zmienił. Może Phoebe jest nie tolerancyjna i teraz próbuje przekabacić na swoją stronę? Nie zdawałam sobie sprawy, że przecież on zmienił otoczenie. Odseparował się ode mnie i zaczął widzieć we mnie wroga. Przytulam się do poduszki i wzdycham głęboko. O nie, Tonkin, przyjaciółkami to my nie będziemy.


*Justin's POV*

Staję przed lustrem w łazience i zerkam na swój czerwony policzek. Hailey musiała być wściekła, bo uderzyła mnie z takim impetem jakby wsadziła w swoją dłoń wszystkie swoje negatywne wspomnienia.Nie codziennie ktoś nazywa cię dziwą. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Chyba mi się należało.. Sam nie wiem.. Może przegiąłem, ale ona też nie jest bez winy. Kleiła się do Phoebe, narzucała się jej. Jeżeli ona tak bardzo potrzebuje damskiego towarzystwa, rozrywkę zapewni jej tylko klub go-go dla lesbijek. Teraz to ja potrzebuje odpoczynku, odskoczni od tych problemów. Przyznam, trochę krucho u mnie z kasą. Firma taty zarabia coraz mniej. Jak tak dalej pójdzie to popadnie w długi, a odziedziczy to koleś, który dostaje w twarz od baby. Zajebiście. Rozbieram się i zmęczony emocjami całego dnia, a właściwie wieczoru wchodzę pod prysznic. Gdyby woda mogła zmyć ból, to już dawno zbankrutowałbym na rachunkach za wodę. Przykro mi, że to się tak wszystko potoczyło. Hails powinna być z Gigi, powinny siedzieć na kanapie, a ja powinien słyszeć ich chichot w swoim pokoju. Powinienem teraz słyszeć, jak obydwie dochodzą jęcząc i krzycząc na całe mieszkanie. Kręce głową i zakręcam wodę. Okrywam się ręcznikiem, który prócz Phoebe, służy mi za misia do przytulania. Ubieram bokserki, chwytam reszte ubrań i jak to mam w zwyczaju, trzącham je mając nadzieję, że wypadną mi ostatnie drobniaki. Z kieszeni wypada jedynie paragon. Wrzucę ubrania do prania i podnoszę papierek z ziemi. '' Paryż, czeka na Was''. Och, miasto zakochanych...


- Płaci pan czy będzie się pan tak zastanawiał godzinami? 
Ze wspomnień wyrywa mnie kasjerka, która wpatruje się we mnie. Patrzę na to co trzymam w ręku i automatycznie śmieję się pod nosem. Moje spojrzenie zatrzymało się na paczce prezerwatyw. Widzę rumieńce starszej kasjerki i wywracam oczami.Na znak, że przyszedłem tutaj na zakupy, wykładam swoje produkty na ladę, wraz z prezerwatywami, oczywiście.Po chwilii, zapakowane rzeczy chowam w reklamówki i wyciągam pieniądze żeby zapłacić. Zarumieniona kobieta oddaje mi resztę i paragon. 
- A co to jest?- pytam patrząc na jakiś kod pod ceną.
- To pański numer w konkursie - unoszę brwi na co kobieta mówi dalej- do wygrania są cenne nagrody, między innymi wyjazd dla dwóch osób do Paryża,miasta zakochanych.
Kobieta wycedziła formułkę, uśmiechnąłem się słabo, że raczyła mi powiedzieć o co chodzi i wychodzę ze sklepu. 

Wychodzę z łazienki, z paragonem w ręku i wchodzę do swojego pokoju. Nigdy nie miałem szczęścia do gier a co dopiero loterii. Może jestem głupi, ale zawsze próbuje. Hailey się tak modli i modli, a same nieszczęścia ją spotykają. Sięgam po telefon i według instrukcji na papierku, wysyłam smsa, rejestrując swój kod w konkursie. Paryż, wow zabrałbym ją w tyle miejsc. Po kilku minutach dostaje zwrotną wiadomość.




'' Dziękujemy za udział w naszej loterii! Los się do Ciebie uśmiechnął. Zapraszamy Ciebie i Twoją wybrankę po odbiór biletów w sklepie, w którym dostałeś kupon. Paryż czeka :) '' 


*Hailey's POV*
Udało mi się przysnąć, chociaż na chwilę. Ze snu wyrwały mnie okrzyki Justina. Wstaję i lekko otwieram drzwi na przedpokój. Mój współlokator nie ma zwyczaju zamykania drzwi, więc udaje mi się podsłuchać jak gada przez telefon. Nie trudno domyślić się z kim.
- Kochanie! Wygrałem bilet do Paryża dla dwóch osób... No tak, udało mi się.. Wyjeżdżamy.. Musimy odebrać bilet i Francja na nas czeka.. Nie płacz słońce.. Widzisz jakiego masz szczęściarza??... Nareszcie odetniemy się od tych wszystkich problemów.
Na słowo problem,  z powrotem zamykam drzwi. Nareszcie odetniemy się od tych wszystkich problemów. Nie trudno się domyślić, kto jest tym problemem. Prycham pod nosem. Bieber, ty pieprzony homofobie. Uważaj, bo ten plask był tylko rozgrzewką.



SZÓSTY ROZDZIAŁ #WORSHIPff !

Przepraszam, że tak długo czekaliście. 
Trzecia gimnazjum dała mi się we znaki. 
Obiecuje, że was nie zawiodę.
Koniecznie skomentujcie.
Jeżeli korzystasz z komputera, wszystkie komentarze dodasz i zobaczysz klikając na górze.

Proszę, abyście po lewej stronie zagłosowali na moje fanfiction.
Aby było więcej głosów, można głosować z różnych przeglądarek jak i z telefonu. 
Tweetujcie z hasztagiem #WORSHIPff.

@BizzleHeros






















czwartek, 4 czerwca 2015

Rozdział piąty.

* Hailey's POV*
Po tym jak Phoebe, nowa dziewczyna Justina zobaczyła mnie nagą nie potrafię spojrzeć jej w oczy. Nagość jest dla mnie bardzo intymną sprawą, jak dla każdego. Tylko, że ze mną jest inaczej. Uważam swoje ciało za brzydkie. Mam za dużo celluitu, za szerokie biodra i cholernie krzywe nogi. Moje dawniej, dłuższe włosy skróciłam do ramion. Ona miała zwyczaj łapania mnie za kucyka, kiedy wylizywałam jej szparkę. Mam złe wspomnienia, a obcięcie włosów było pierwszym krokiem do przodu w moim nowym, mam nadzieję lepszym życiu. Gdy Justin wrócił ze sklepu, siedziałam już z naszym gościem, przy stole. Oficjalnie mnie przedstawił na co obie się zaśmiałyśmy, ponieważ ona zdążyła mnie już poznać z każdej strony, dosłownie. Wolę o tym nie mówić Justinowi, niech się chłopak nie potrzebnie nie denerwuję.W tej chwili siedzimy przy stole i czekamy aż mój przyjaciel, zaserwuje mi i swojej dziewczynie pierwsze danie. Przyznam, że atmosfera jest trochę gęsta, za gęsta. Nie umiem rozmawiać z dziewczynami. To dziwne, ale naprawdę mam z tym problem mimo mojej orientacji. Widzę, jak Phoebe bawi się sztućcami i co jakiś czas zerka na mnie, a później na Justina. Mam ochotę stąd uciec. Nienawidzę takich sytuacji, a Bieber najzwyczajniej w świecie wrobił mnie w gówno. Podchodzi i zadowolony z siebie, stawia na stole kociołek. Przyglądam się i przełykam ślinę. Ugotował.. gulasz. Zerkam na niego a jego kąciki ust unoszą się. 
- Namęczyłem się trochę, ale liczę, że to docenicie. - bierze talerz od Phoebe i nakłada jej.
Bezczelnie chce mnie przekupić moją ulubioną potrawą. Nie spodziewałam się tego po nim. Podnosi mój talerz i nakłada mi. Widzę ten jego parszywy uśmieszek i mam ochotę nim potrząsnąć. Dlaczego jedna kobieta siedząca naprzeciwko mnie tak na niego działa? Widać, że boi się mojego spojrzenia na nią. Próbuje mnie udobruchać jedzeniem. Bawi mnie to. To wygląda jakby chciał zabrać Tonkin dla siebie. Ale zaraz, przecież ja jej nie kocham. Widzę ją pierwszy raz w życiu, a ten już Bóg wie co sobie pomyślał i na wstępie odsuwa mnie od niej. Siedzę naprzeciwko niej a on obok. Jestem święcie przekonana, że pod stołem trzyma ją za kolano, żeby mu się nie wyrwała. Chryste, jaki on jest śmieszny.
- Smacznego. - mówi już siedząc i zaczyna jeść.
Uśmiecham się słabo i biorę się za jedzenie. Najgorsze jest to, że ten pieprzony gulasz jest naprawdę dobry.
- Jejku Justin to jest pyszne. - mówi zakochana w nim Tonkin.
Och Justin to jest pyszne. Prycham w myślach. Nie chcąc dać satysfakcji Bieberowi, nie dojadam do końca. Od razu to zauważa i zerka na mnie.
- Nie smakuje Ci? - pyta i na pierwszy rzut oka widać jak go to zabolało. Jeden jeden, przyjacielu.
- Dodałeś za dużo cebuli, ale tak to nie jest takie złe. 
Nie chce go tak ranić do końca. Jak na jego debiut w kuchni, chłopak naprawdę mi zaimponował. Widać, że nie tylko mi. Spoglądam na pusty talerz Phoebe i odwzajemniam jej uśmiech, kolejny raz nakryłam ją na gapieniu się na mnie.
- Aż tak źle wyglądam? - szepczę spuszczając wzrok, gdy Justin wyszedł z naczyniami do kuchni.
- Co ty mówisz? Wyglądasz świetnie. Właśnie miałam się Ciebie spytać, gdzie kupiłaś ten crop top? - zerka na mnie i oblizuje usta.
- W American Apparel, to jeden z moich ulubionych sklepów.- odpowiadam.
- Naprawdę? - dziewczyna uśmiecha się szeroko - Też lubię tę markę, ale - wzdycha głęboko- mam problem z rozmiarami. 
- Skądś to znam. Kiedyś chciałam kupić sobie takie śliczne, łososiowe szorty. - wzdycham głęboko- Ale mam..
- Za szerokie biodra. - odpowiada razem ze mną na co obie chichoczemy.
- Mam to samo. - śmieje się Phoebe.- Albo na przykład ogrodniczki, cycki mi się mieszczą i w ogóle, miseczkę mam dobrą, ale w biodrach kurna za szczupłe.
- Takie sklepy dla chudych dziewczyn z jednej strony mnie motywują. Wiesz, że niby mogę schudnąć wziąć się za siebie. Chociaż z drugiej strony, to dołujące, że nie jestem jakaś otyła, ale i tak nie mogę dla siebie nic znaleźć.
- Powiem Ci, że sto razy bardziej wolę dziewczynę z pełnymi piersiami i okrągłymi biodrami niż jakiegoś chudzielca, z przodu decha, z tyłu decha.
To jak wypowiedziała się o dziewczynach, o ich kształtach zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Dziewczyna ma dużo racji. Krągłości u dziewczyn są ich największym atutem. Chociażby dlatego, że masz wtedy lepszy orgazm. Jak pomacasz dziewczynę za same suty? Nie mówię, żeby miała zwisy, tylko mówię o prawdziwych, naturalnych piersiach. Phoebe takie ma. Głos w mojej głowie coś tam bełkocze. Nie coś, tylko prawdę. Gdy Justin zmywał naczynia porozmawiałyśmy jeszcze na typowo, damskie tematy. Wymieniła mi swoje ulubione perfumy i sklepy z butami. Przyznam, że mimo moich obaw, Phoebe okazała się naprawdę fajną dziewczyną. Łączą nas nie tylko marki odzieżowe, ale poczucie humoru jak i ogromny dystans do siebie. Teraz mogę powiedzieć. że Justin naprawdę dobrze trafił. Też tak chcę, ale muszę poczekać, prawda Panie Boże? Justin siada przy Phoebe i łapie ją za rękę, którą trzyma na stole. To zapewne znak typu '' Przepraszam, że Cię z nią zostawiłem, ale już jesteś bezpieczna''. Och Bieber, wkurwiasz mnie ostro.
- Wiesz Justin, że niedługo muszę już iść. - Phoebe zerka na niego, a jego oczy od razu smutnieją.
- Odpocznę chwilę i zaraz Cię odwiozę.
Dziewczyna kiwa głową i uśmiecha się do mnie.
- Mam nadzieję, że nie odmówisz mi wspólnych zakupów w sklepach ''dla szerokich bioder.'' - chichocze, biorąc do ręki szklankę.
- Oczywiście, że nie. - odwzajemniam jej szeroki uśmiech.
Wspólne zakupy, dlaczego nie. Pora odświeżyć moją czarną szafę płaczu.
- Podasz mi swój numer? 
Phoebe puszcza rękę Justina i wyjmuję z torebki telefon. Zerkam na niego i tylko widzę jak kipi ze złości. Zacisnął szczękę, a ja spokojnie podaje jej swój numer telefonu.
- Dziękuje Ci bardzo, ale zaczekaj muszę mieć z tobą zdjęcie. - wstaje i podchodzi do mnie. - Wstaniesz? Selfie na siedząco jest złe.
- Mhm, jasne. 
Tonkin staję blisko mnie, za blisko i cyka nam słodkie zdjęcie.
- Justin, zrób nam zdjęcie jak stoimy. To moja nowa sukienka, nie mam w niej jeszcze zdjęcia.
Próbuje powstrzymać się od śmiechu. Nie widziałam tak zirytowanego i oburzonego Justina. I co ? Masz za swoje, frajerze. Twoja dziewczyna przystawia się do mnie, a nie ja do niej. Stajemy koło siebie, czekając aż Justin zrobi nam zdjęcie.
- Pokaż. - Phoebe wręcz wyrywa mu telefon z ręki. - Śliczne, dziękuje Ci. - cmoka mnie w policzek co tylko pogarsza całą sytuację.
- Skarbie, musimy już iść. - wycedził przez zęby mój współlokator.
- Już, już. Czekaj. - patrzy na mnie. - Chciałam ci podziękować za dzisiejszy obiad, cieszę się, że Cię poznałam. Kto wie może zostaniemy przyjaciółkami? 
Obejmuje mnie i jeszcze raz cmoka mnie w polik.


*

Po udanym popołudniu, przebrałam się w luźne dresy, a teraz leniuchuje w łóżku. Justin wrócił już do domu. Pewnie już odwiózł Phoebe i będzie chciał odpocząć. Trzasnął wejściowymi drzwiami, na co prycham i słyszę jego głośne kroki. Nagle wparowuje do mojego pokoju. Jest wściekły, co tylko wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Nie zamierzam się do niego odzywać. Stoi i się na gapi. Nie chce go widzieć, wkurwia mnie swoją osobą i tym jak mnie traktuje. Jestem dla niego wyrzutkiem, więc niech tak zostanie.
- Przyjaciółki? - wysyczał po chwili. - wybij to sobie z głowy.



PIĄTY ROZDZIAŁ #WORSHIPff.
Przepraszam, że musieliście tak długo czekać. 
Końcówka maja w szkole dała mi się we znaki, a wysokie temperatury źle wpływały na pracę mojej głowy. Jestem zadowolona z rozdziału, jeżeli wy też ( albo i nie) to koniecznie skomentujcie. 
Jeżeli korzystasz z komputera, wszystkie komentarze dodasz i zobaczysz klikając na górze.

Kochani, ogromna prośba do was!
Zostałam nominowana do BLOGU MIESIĄCA.
Głosy możecie oddać tutaj IDĘ GŁOSOWAĆ albo po prawej stronie.
Za każde kliknięcie będę ogromnie wdzięczna.

PS. Tweetujcie z hasztagiem #WORSHIPff.

@BizzleHeros